Marc-André Leclerc

  /    /  Marc-André Leclerc

O młodym Kanadyjczyku świat usłyszał niedawno, tak naprawdę dopiero w roku 2015, a to dzięki nieprawdopodobnym, nie tylko jak na patagońskiego debiutanta, przejściom w masywie Torres.

Nie ma się co dziwić, bowiem wszystkie jego najciekawsze wspinaczki odbyły się właśnie w Patagonii oraz rodzinnej Kanadzie. A jak wiemy: o wspinaniu w Kanadzie pojęcie mamy niewielkie, chyba że przejście tam robi gwiazda światowego formatu albo wspinacz z Polski. No bo kto z nas słyszał np. o takim Slesse Mountain, najwyraźniej jednej z ukochanych, „przydomowych” gór Marca-André?

Marc-André podczas wspinaczki w Squamish (fot. arch. Marc-André Leclerc)

Marc-André podczas wspinaczki w Squamish (fot. arch. Marc-André Leclerc)

Leclerc ma dopiero 23 lata, co w pewnym sensie usprawiedliwia jego jeszcze „skromne” CV. Mieszka w Squamish, gdzie od lat doskonali się zarówno w cyfrze, jak i tradzie, i zarówno w jednym (5.14a), jak i drugim (5.13c) przypadku ma się czym pochwalić. Pierwsze ekstremalne alpiniady uprawiał, nim przekroczył dwudziestkę. Warto przy tym wspomnieć, że mimo wielu znakomitych przejść w zespołach (jak choćby prawie-klasyczne przejście Muir Wall na El Capitanie ze swoją dziewczyną Brette Harrington, rozliczne ekstremy w Squamish, Canadian Rockies, czy patagońskie nowości w zespole z Colinem Haley’em), jego znakiem firmowym stały się wspinaczki samotne – zarówno te bez asekuracji, jak i z jej delikatnym użyciem.

Marc-André na "Miur Wall" (fot. Austin Siadak)

Marc-André na „Miur Wall” (fot. Austin Siadak)

Jego pierwsze, choć bez większego jeszcze wtedy rozgłosu, przejście w tym stylu to jednodniowe połączenie North Buttress i North Rib (obie za 5.9) na wspomnianej Slesse Mountain, w kanadyjskim masywie North Cascades, w 2013 roku. Rok później Marc-André wraca na ten sam szczyt i w ciągu zaledwie 12 godzin przechodzi 3 inne drogi (East Pillar Direct 5.10+, Navigator Wall 5.10+, Northeast Buttress 5.9+). Zimą 2015 roku Leclerc jedzie na Sleese Mountain, tym razem by dokonać drugiego przejścia zimowego Northeast Buttress. Jest to jednocześnie pierwsze zimowo-klasyczne przejście i do tego… bez asekuracji.

W międzyczasie staje się rekordzistą (58 minut) „biegu” przez Wielką Ścianę (Grand Wall, 5.11a A0) na Stawamus Chief w Squamish (2013). Oczywiście przejścia dokonuje samotnie. Warto wspomnieć, że miesiąc wcześniej w trakcie jednego dnia przechodzi – w większości free solo (z użyciem daisy chains na łącznie 3 wyciągach) – trzy duże drogi w Squamish: wspomniane Grand Wall (5.11a A0), The Flake (5.10) i Upper Black Dyke (5.10c).

Marc-André – free solo na High Plains Drifter 5.11+ w Squamish:

Wiosną 2014 roku w masywie Waddington Leclerc w ciągu 18-godzinnej „wycieczki” jako pierwszy samotnie wchodzi na Serra V oraz otwiera nową drogę na szczycie Asperity (Calm Like a Bomb). Chwilę wcześniej robi tam nową drogę ze swoją dziewczyną, ale o drobiazgach nie ma co przecież wspominać.

Marc-André Leclerc na kluczowym wyciągu Tomahawk (fot. arch. Marc-André Leclerc)

Marc-André Leclerc na kluczowym wyciągu „Tomahawk” (fot. arch. Marc-André Leclerc)

No i wreszcie czas na rejon, który dla Marca-Andre stał się obecnie drugim domem – argentyńską Patagonię. Sezon 2014/15 przynosi dwa wielkie przejścia zespołowe (z Colinem Haley’em, nowy wariant na północnej ścianie – Directa de la Mentira oraz trawers masywu Torres w drugą stronę – od Cerro Torre do Aguja Standhardt), a także dwie wielkie solówki, czyli połączenie Tomahawka z Exocetem na Aguja Standhardt i Śrubokrętu (Corkscrew) na Cerro Torre, czyli dół południowo-wschodniej grani (niegdyś tzw. drogi przez Kompresor) z górą ściany zachodniej.

W trakcie patagońskiej zimy (wrzesień 2016) Kanadyjczyk dokonuje drugiego wejścia na być może najtrudniejszą z patagońskich turni – Torre Egger, częściowo nowym terenem. Jest to oczywiście pierwsze samotne wejście zimowe na tę turnię. Jakby tego było mało, ostatnio przyszła kolejna sensacyjna wiadomość. Leclerc, tym razem w towarzystwie Austina Siadaka, ponownie wszedł na Torre Egger – klasycznie, jako pierwszy w historii (patrz: pierwsze klasyczne przejście drogi Titanic).

Marc-André na szczycie Mount Robson po przejściu Emperor Face (fot. arch. Marc-André Leclerc)

Marc-André na szczycie Mount Robson po przejściu „Emperor Face” (fot. arch. Marc-André Leclerc)

W kwietniu tego roku Leclerc, znów jako pierwszy samotnie, przeszedł legendarną Emperor Face na Mt. Robson (Canadian Rockies), poprzedzając to solówką na Mt. Andromeda.

Cóż, 23 lata to naprawdę niewiele. Z pewnością Kanadyjczyk jeszcze się rozwinie, a swoją nieprawdopodobną psychę i motywację przekuje na kolejne 23 lata ostrego wspinania w górach całego świata – także w doborowych zespołach.

Już teraz zapraszamy na spotkanie z Kanadyjczykiem na 14. KFG, które odbędzie się 2 grudnia!

Jakub Radziejowski