Góry, przygoda, podróże to nasza pasja. Od lat przemierzamy górskie szlaki, jednak nasza wspólna wędrówka rozpoczęła się dopiero w 2014 roku, kiedy poznaliśmy się w Beskidzie Sądeckim. Okazało się, że mamy wspólny cel – przejście Głównego Szlaku Beskidzkiego o długości niemal 500 km.
Nie znając się wcześniej, postanowiliśmy zaryzykować i wyruszyć razem na szlak. Swój swego pozna. Gdy Sławek rzucił drugiego dnia wędrówki hasło „a może by tak przejść całe Karpaty?” Weronika potraktowała to jako niewybredny żart, uginając się pod ciężkim plecakiem. Rok później po 2200 kilometrów karpackich szlaków, załapaliśmy prawdziwego bakcyla. Minionej zimy przeszliśmy ponownie łańcuch Karpat, tym razem w ciągu 3 miesięcy kalendarzowej zimy.
Łuk Karpat zimą
Pomysł o przejściu Karpat zimą zaświtał nam w głowach po letniej wyprawie w 2015 roku. 21 grudnia 2017 stanęliśmy znów nad Dunajem, by rozpocząć zimową wyprawę łańcuchem Karpat. Tym razem zaczynając od słowackich szlaków, przez Polskę, Ukrainę i Rumunię. Przez kolejne 3 miesiące zmagaliśmy się z nieprzewidywalną górską pogodą: deszczem, śnieżycami, zamieciami, tęgim mrozem, odwilżą i wichurami, relacjonując nasze zmagania na bieżąco na viamountains.com i FB/LukKarpatZima.
Większość z 2200 kilometrów pokonaliśmy na rakietach śnieżnych, w głębokim śniegu. Na szlaku nocowaliśmy w namiocie i chatach pasterskich, po drodze mijając jedynie tropy dzikich zwierząt. Po 89 dniach wędrówki stanęliśmy nad Dunajem na granicy serbsko-rumuńskiej, kończąc pierwsze w historii, zimowe przejście Łuku Karpat.